Ło ubirali, ło w domu każdy, gdzie jakaja szczelinka gałęzi zielonyje byli i stodoły z nadworka zewsząd treba było papamęczyćsja, czepiać się tego drzewa łamać ło, jak było ślicznie naprałde było ślicznie i też było święto. Ło piekli tego też pirożki blaszki, ło ciasto drożdżołe i tam tyj chlieb, o tyj chlieb potem stali podsarzoć spatrzonogo, no co tam było, nu i te kroły uże każu, że to bieda była z tymi krołami, jak tak to paść ni ma kamu, teraz teraz to kroły chodzą nichto ni wije ni wiankoł nic, bo ogrodzenie pastuchi, kto karoł pasłby tyle kiedyści, tam najbahatszy pięć krów mieł, więc ni mieł, no to cóż tyje krały paść za Boga, ło dzisiaj żeb priszło się paść karoły, no nie wiem, a u nas z wujem paśli chłopcy, ale uże Zielonyje Świątki, uże chętnyje jeden i druhi chętny, bo tu dastanie pare złoty, ja wiem, to naprałde szlicznie te kroły wyglądały, jak u wiankach to byli poranki nazywali, bo na poranki gadali ad rana wschód słonka to do dziwiątej chadziny to byli poranki, no i tedy uże chłopiec katoryj pasie, bo ludzie najmali postuchoł, u kogo ni było, komu tu uże pasie eti karoły biedny, porankach, to tamte daść to na nim pare złoty swaju musiał tato dać.
Miejsce:
Dąbrowa Białostocka
Informator:
Marianna Świetlicka
Autor zapisu:
Uczniowie i nauczyciele
Kategorie:
obrzędy, święta, zwyczaje
Kategoria:
Teksty gwarowe